Riding Balkans 2019
— Muszę przyznać, że trafiło się nam rewelacyjne miejsce na kawę i byłoby dużo lpiej, gdybym pił kawę... — Proszę... Proszę jaka pogoda w maju w Polsce. Bardzo zachęcająca do jazdy motocyklem...
— Musimy ustalić przebieg trasy, a ja tak bardzo nie mam siły już pić... Jezu! PELIKAN! Widziałaś? To już prawie południe... Ustalenie trasy jak zwykle – może przez wspomagacze – było kwestią minut. Potem musieliśmy się zatroszczyć o nowe opony, stroje i potrzebne dokumenty. Nie mogliśmy też zapomnieć o naszej bestyjce, która w końcu również zaczęła domagać się atencji.
— Oponki świeżutkie jak pupa niemowlęcia. Niestety okazało się, że trzeba wymienić tylne łożysko. Przeprowadzona dwa lata temu naprawa...
...w podejrzanym nadmorskim warsztacie, najwyraźniej nie należała do udanych. Mam nadzieję, że w tym momencie to już wszystko... ...i jesteśmy gotowi do drogi. — To raczej chyba nie był piesek cierpiący... — Jeśli filmik ogląda Heniek i się z niego śmieje, to znaczy, że... — ...to nie był piesek... — Suczka! — I na pewno nie cierpi! — Tu w tej grupie mówimy se wszystko, Misiu...
— To jest grupa wsparcia... — Poranki są ciężkie... To przez ten ból głowy...
...od kasku... — Uszy [słonika] już są, nie? — Na prawdę! Co za rynsztokowe poczucie humoru! — To Michał mnie tak zabawia... — 388... I to jest właśnie to że...
— Prowadź do... Czyli do tego Negreni dajemy? — Miód na mnie kapie... i pszczoły! — Zaczynają się... saharyjskie temperatury. — Masakra! — Michał znalazł aplikację, która tłumaczy i wyszło, że zamówiliśmy... co to? Papier z czego? — Papier z kurczaka. — PAPIER Z KURCZAKA! — Policja nas właśnie zatrzymała...
...to wszystko przez Heńka lewe biznesy... — Widziałaś to? — Arystokrata... — Heniek mówi, że go piecze... — No to wasze zdrowie! — I kurczaczek pieczony... — Marek, jakbyś przymkną trochę lodówkę bo piździ...
— Ja na prawdę myślałem, że tutaj z kulturalnym towarzystwem jedziemy! — Yyyy, tak! Ą, Ę... — A co, nie? — Ooooo, proszę państwa... — Czy koncert ostatnio oglądaliście państwo? — Przepraszam, że się wtrącę: JAREK! JAREK! — To mają być apolityczne filmiki! — Ja chciałem powiedzieć, że mnie boli bark i: Jaruś... — Jareczku... — Żeby być motocyklistą... ...to trzeba mieć na prawdę twardą wątrobę! Czasami tak sobie myślę, że najlepsze chwile na tych wyprawach to te, gdy gubimy się poza cywilizacją.
Poza zasięgiem telefonów... ...poza czasem... — Jest kolejny poranek na końcu świata. Godzina później, więc musieliśmy wstać wcześniej. Nie jest to łatwe...
W nocy dojechali jeszcze jacyś goście z Węgier... Spotkać się w takim miejscu... A do mnie przyczepił się ten kolega. Pogłaskałem go dwa razy i chodzi za mną krok w krok. — Dzień dobry "wszyszkim"! — Proszę... Ja oczywiście jestem zapakowany i gotowy... A tu praca wre...
— Skarbie... — Ja już mogę jechać. — No to... ciap. Ja tu zostaję... — Rumunia jest ZAJEBISTA! Polecam Rumunię! — Co? Co? — Mówię, że polecam Rumunię, a ty co polecasz? — Rumunki! — Fuuj! — Zaatakował nas właśnie jakiś natręt, który... ...o godzinie 14:30 był już narąbany jak Messershmit. Chciał kupić mój motor i Beatę w pakiecie — Ale dostałam od niego kwiatki! — Nie sprzedaliśmy jej za zwiędnięte kwiatki i chorągiewkę.
— Przyłapani na gorącym uczynku. — No i pięknie! — No my też nie wiemy gdzie... — Jest komplet! — Gdzie jesteś? — Jak oni za nami trafią? — Nie wiem czy osiedle na którym zaparkowaliśmy jest do końca bezpieczne skoro muszą je zabezpieczać armatami...
— Idziemy coś wszamać... Przydałby się jakiś basen, ale niestety chyba się nie uda. — Zasada jest taka, że jeśli jesteś w stanie powiedzieć: "rododendron" to możesz pić dalej. — RODODENDRON! — Hasło na dziś... Zdrowie! — Degrengolada! Gibraltar! Iiii estem cześwy! — Rododendron z "powa-mywa-nymi" nogami... — Przygód ciąg dalszy. W pierwszy nocleg wszystko trzepała policja... W drugi nocleg nie będziemy spali bo przyjechała banda nastolatków...
— To jest trzeci nocleg! — Acha, w trzeci! Przepraszam. W trzeci nocleg nie będziemy spali bo będzie gra w butelkę itp., itd... Skąd są dzieciaki? Z Polski... — Dzień czwarty. Dzisiaj będzie Transalpina. Także... jestem bardzo ciekaw wrażeń...
...ale mamy kryzys... majtowy! Będziemy suszyć. — No i Transalpina za nami. — Dobrze było, dobrze było... I żeby udowodnić, że jestem szczęśliwy i zadowolony to będę głosował na PiS! — Skrabie, no stuknij się ze mną! — Jest masakra! 500°C... Cała Drobeta to jedna wielka patelnia... I to w cholerę nagrzana! A znajduje się jakieś 440km na północ od Grecji.
Będzie ciepło... Piątego dnia naszej podróży, ponad 1000km od domu, przekroczyliśmy Dunaj i znaleźliśmy się w Serbii. Z tego miejsca kierowaliśmy się już niemal prosto na południe planując w miarę szybko pokonać kolejny 1000km aż do naszego celu: Wielkiego Meteoru w Grecji. Niestety dla nas, choć kraj wydawał się najbiedniejszym z odwiedzonych, to właśnie tutaj najczęściej spowalniały nas remonty dróg i budowy mostów. — To już musi być zagranica, jak przez drogę zamiast jeży popieprzają żółwie.
— Wreszcie dotarliśmy do jakiegoś dużego miasta i trafiła nam się rewelacyjna restauracja. — Jest pięknie! — Dobrze, że są starsi bo jeszcze w cyrylicy potrafią czytać. — Ale już umieramy... — Geriatria! — Tak jakby mieli... grubszy ten taki...
— Ja chciałem powiedzieć... mogę Renia? Na co będę głosował? — No na co?! — Tak to jest jak się ludzie starzeją... Usłyszeli o 13 emeryturze... — I o tym... opiekunach geriatrii... — Ja chcę tylko pokazać w jakim miejscu nocujemy. — Chyba nie do końca dobrze ogarniamy języki. Bo z tego co mówił gościu, u którego nocujemy za 200m miała być knajpa.
Przeszliśmy już z kilometr... Zmieniliśmy miejscowość... Knajpy nie ma! — Weź mnie nie rozśmieszaj bo napluję... Tak jak ona-rzeczona tutaj koleżanka obok!
— Ja nie naplułam, przepraszam, nikomu! — No nie! A komu się ulało? A tu jeszcze plama jest! — NIE MA! — Patrz! Nawet wyżarło! — To nie naplułam, tylko... piwo mi wypadło ze szklanki! — Jak ty powiedziałaś? Piwo i burdel? — One BURGER, please! — BURDEL! — A pan: heeeee???? A ja: one burger, okej? — Paweł, no to my idziemy, a ty se tutaj konsumuj... — To idźcie, idźcie, a jak przyjedzie ten burdel... Będę tu leżał cały wyszminkowany – gorzej jak nie będę mógł siedzieć! — To ja pojadę! — Ja już przyjaciół nie mam, nie? — Ruszać już umiem, jechać też umiem... — Tak... ja już... ja już przyjaciół nie mam! — Ja też chcę! Ja też chcę być! — Kiedy ostatni raz w Polsce słyszeliście koguta? — Proszę, na zawołanie...
— Poza dniem wczorajszym i przedwczorajszym... i trzy dni temu. — A nie drzyj się, już wstaliśmy! — Dzisiaj Macedonia. Zwiedzanie zabytków... zabytku.
I prawdopodobnie Grecja, jeśli się uda. — Jesteśmy właśnie w skansenie archeologicznym Stobi. — To dla ciebie Robert! Specjalnie się tu zatrzymaliśmy, żeby ci pokazać.
— Jak ja to wrzucę do filmiku, skarbie? — Jakby na to nie spojrzeć to jest tu kawał historii. Ale tereny już są na prawdę śliczne. Sucho... Gorąco... Rewelacyjnie! — Nie chcecie kupić kolumny? Tanio...
— Tak się nad tą ostatnią zastanawiamy czy jej nie zwalić? Ale musieli mieć lachony jak tu takie... przy takich kolumnach tańczyły. — Były po prostu większe... — Oooo... Patrz! Synagoga i bazylika, i od razu wielkie stągwie na wino... — Ja pierdziele jaki ukrop... Dlaczego? Dlaczego człowiek świadomy i dorosły decyduje się chodzić w takim stroju na 40-o stopniowym upale? — Bo zapłacił 2€. — BO ZAPŁACIŁ 2€! To jest... odpowiedź!
— Chcę tylko powiedzieć, że dotarliśmy do Grecji. Po jakichś 420 kilometrach. To pokazuje największą... największe bogactwo i przekleństwo tego kontynentu. Były trzy narody, trzy języki i trzy kultury. I każdy z tych narodów się nie lubi! — Nagrywa? — Tak.
— "Pierszy" klasztor za nami... PIERWSZY klasztor za nami właściwie. Jest taki upał, że nie da się żyć. A TEN PAN... ...to już wiecie... — Patrzcie, patrzcie gdzie my trafili! Widoczki jak ta lala! — Żeby nie było jest to jeden z najlepszych pokoi hotelowych w jakich byliśmy na wyprawie motocyklowej.
Ale ch@# z... z pokojem! Liczy się balkon! — Trafiliśmy do knajpy, którą prowadzi gość, który, ogólnie, startował w biatlonach, tak? — I chciałem powiedzieć... że facet ma wielkie osiągnięcia. — I jest mistrzem z Soczi. I prowadzi knajpę. — Coś bierzemy? — Tak! — Co? — Wódkę! — Ale poważnie się pytam.
— To ja poważnie odpowiadam. — Co? — Można byłoby by wziąć coś do picia, np. Colę, albo coś... Będzie do drinków. — Teraz cwaniakuje. Przed chwilą,
jeszcze jak wracaliśmy, to ledwo żyła, ale się okąpało dziewczę... — Drineczka wypiła... — ...napiło się wódki – teraz chce szaleć! — Jak na razie odkryliśmy zasadniczą różnicę między zeszłoroczną Turcją. Otóż: jest mniej Turczynek i Turków...
— W zeszłym roku nie chciałem głosować na Piiiiiiiiii... — A "pis" ci mordę lizał! — Wszyscy zmęczeni bo przeprawialiśmy się przez niezwykle głębokie rzeki. Ty, to już wiemy...
— Aleś go podsumował! — Lepiej nie będzie. — Dotarliśmy do "Ambl-banii"... Przepraszam, jestem trochę nietrzeźwy... Dotarliśmy do Albanii i zafundowaliśmy sobie odrobinę luksusu na dwa dni. Postaram się tu nie zabić [na śliskich schodach]... I korzystać z pogody.
Jest bosko! — Dobre... Ryzykujemy. Bierzemy taksę i jedziemy na albańskie miasto. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni wpis na tej wyprawie. — Heniek wyczaił już wszystkie nightkluby i disco-relaxy... — Orange, Mango... To się kojarzy!
— W takim wypadku musimy się dobrze nażreć, żeby mieć siłę na całą noc. — Heniek dostał samca! — Samiec alfa dostał [samca alfa]. — Obawiam się, że podejdziemy do wskazanych przez gościa z hotelu klubów i na opłatę za wstęp będzie stać tylko Heńka. — Co sądzicie o ruchu drogowym w Albanii? — Nie ruchali się na drodze w Albanii.
— Ile? 63? — Co? Lata? "Chopie"... Jeszcze mi to... lata! — Koło "pyndzla" mi to lata! — Nie śpij! — My mamy to samo piętro? Jak zwykle zbyt szybko dopadł nas ten dzień, w którym przygoda zaczęła się kończyć. Saranda – nasz punkt zwrotny. Ruszyliśmy na północ.
2021-05-09 05:38